Rozdział IX Czy to miało tak być..?
W samochodzie siedziałam z przodu obok kierowcy czyli Maćka. A z
tyłu siedział Kuba, można było nawet powiedzieć ,że ten leżał. Jak tu wytrzymać
z takimi dwoma Kotami??! Plastikowe opakowanie także miało swoje miejsce
w środku transportu, najważniejsze ,że było bezpieczne przy takich
łakomczuchach. Po godzinie jazdy zatrzymaliśmy się na stacji paliw. Poszliśmy
kupić sobie kawę do słodkości które upiekła nam babcia. Po zakupieniu ciepłych
napojów usiedliśmy przy stoliku. Kubie ,aż się uszy trzęsły kiedy otwierał
pudełko. Widocznie miał wielką ochotę na coś słodkiego, nie tylko on! Babcia
upiekła czekoladowe babeczki. Moje ulubione! Ta to nas kocha! Chłopcy je jedząc
tylko chwalili moją babcią. Naprawdę im się nie dziwiłam, były pyszne jak
zawsze!
-Ta twoja babcia to ma talent, nigdy nie jadłem nic lepszego!
Nawet deser u prezydenta nie był taki dobry.! –chwalił ją Kuba, dziwne.. Czyżby
moja babcia najlepsza?? Tak!
-A wasza mama tak nie piecze? –zapytałam oby dwóch.
-Mama? Piecze.. Ale twoja babcia przebije wszystko! –krzyknął
Maciek.
Nagle zadzwonił telefon Mańka. Spojrzał na niego i się uśmiechnął.
Po chwili odebrał ,po czym zrobił na głośno mówiący:
-No hej, hej. Czemu minie powiedzieliście ,że już nie ma was we
Wiśle? –był to lekko zdenerwowany Leja.
-Czas najwyższy wracać do domu.. Jutro szkoła, studia. Takie życie
:D –odpowiedział młodszy z braci Kot.
-A z kim ty tam jedziesz?
-Z Kubą i Alicją wracamy. A co?
-Znajome głosy słyszę. –zaczął się śmiać. –Ty powiedziałeś z
Alicją? Z moją dziewczyną? Ja o niczym nie wiem! –powiedział ze śmiechem ,ale
było słychać w głosie jego zazdrość. Maniek dziwnie się na mnie spojrzał..
Czyżby uwierzył w jego słowa? Ja nie wiedziałam jak na to zareagować.. Czy się
śmiać czy też może udawać ,że nic nie słyszałam. Przecież ja nie byłam jego
dziewczyną, on sobie coś ubzdurał.. No fakt ,u niego procenty jeszcze dawały
znaki.
-Ha ha. Jesteśmy jakieś 5 kilometrów za Nowocią. Możesz
wpadać :P –wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a on się rozłączył.
-Co to miało być? –zapytał się mnie Maniek, tak jakby i ten też
był zazdrosny.
-No właśnie sama nie wiem… -zaczęłam się śmiać z Krzyśka.
-Znam go, jak się przyczepi do kogoś to tak łatwo nie odpuści.
–uśmiechnął się do mnie miło. –No to jak? Jedziemy?
-Ja już chcę do domu! –krzyknął Kuba.
Poszliśmy do samochodu. Po 10 minutach jazdy najstarszy pasażer
zasnął. Jeszcze połowa drogi przed nami.. czyli coś około 1 godziny. Z Maćkiem
jeszcze długo rozmawiałam. Nie wiem jak to się stało ,ale w pewnym momencie
zasnęłam.
Obudził mnie głos Maćka:
-Budzimy się. Jesteśmy już na miejscu. –staliśmy samochodem przed
moim domem, to 70 kilometrów było już za nami.
Chciałam już wysiadać z samochodu ,ale zauważyłam na swoim ciele
czyjąś bluzę, pewnie Maćka.
-To chyba twoje. –uśmiechnęłam się do niego po czym oddałam mu
ubranie. –Dziękuję za podwózkę. –Maciek odwzajemnił się uśmiechem.
-A nie ma sprawy, polecam się przyszłość.
Wysiadłam z samochodu, a Maniek za mną. Widocznie to on chciał mi
sięgnąć moją torbę z bagażnika.
-No to zobaczenia. –mówił podając mi moją torbę z ubraniami.
-No papaśki. –pocałowałam go w policzek na pożegnanie.
Zabrałam swoje rzeczy i poszłam w stronę domu. Otwierając drzwi
bałam się reakcji rodziców. Przez ten weekend tak jakoś zaczęłam zwracać na
nich uwagę, z lekka to dziwne… Wchodząc dalej do domu na korytarzu ściągnęłam
swoje buty i poszłam dalej. W salonie nikogo nie zastałam, ulżyło mi. Poszłam
do swojego pokoju odnieść torby. Następnie zeszłam na dół do kuchni ,aby coś
wypić. Otworzyłam lodówkę, zadziwiające było to ,że nie było mnie prawie 3 dni
a lodówka pełna.. Czyżby ktoś oprócz mnie jeszcze w tym domu dbał o to ,żeby
było co jeść? To zawsze ja chodziłam do marketu ,aby uzupełnić naszą lodówkę. Z
tego powodu było od koloru do wyboru. Wzięłam do dłoni maślankę truskawkową po
czym udałam się do ogrodu, na świeże powietrze. To co tam zastałam zmieniło mój
humor.. Zawstydziłam się trochę. W altanie siedzieli moi rodzice z gośćmi, z
jakąś panią i jej mężem, na to wychodziło… Co to za sytuacja?? Wychodzę do
ogrodu pijąc maślankę z kartonika.. Niezręczna sytuacja.
-Dzień dobry. –powiedziałam do wszystkich zakręcając kartonik z
mlekiem.
-No witaj córeczko. –odpowiedziała mama. A po chwili reszta.
-Chodź tutaj usiąść do nas. –zaprosił mnie tata. Nie odmówiłam,
razem z nimi usiadłam przy wspólnym stole.
-Więc tak, to jest nasza córka Alicja. –przedstawiła mnie mama
gościom. –Córciu, to jest pani Bogumiła i pan Tadeusz, państwo Leja.
–zamurowało mnie! To rodzice Krzyśka??! Podobieństwo jest, wszystko
możliwe!
-Miło mi. –odpowiedziałam.
Mama przez cały pobyt gości mnie chwaliła. Opowiadała o klubie w
którym gram. Może jednak zrozumiała ,że to jest dla mnie ważne. Po jakimś
czasie rozmowy wyszło na moje. Nie myliłam się, to byli rodzice Krzyśka. Nawet
mówili ,że miał tutaj z nimi przyjechać ,ale wczoraj zaszalał z znajomymi.
Wszystko się zgadzało!
Jak to możliwe w ogóle??? Najpierw moja babcia ,zna skoczków. A
teraz moi rodzice? Skąd oni znają rodziców Krzyśka?? Przez tą znajomość z
Maćkiem coraz więcej na swojej drodze spotykam „zagadek”. Co jeszcze mnie może
spotkać??
* *
*
*
*
*
Rozdział pisany tak na szybko :) Weny za bardzo nie było :)
Zobaczymy co dalej. Życzcie mi weny bo do pisania jest
potrzebna bardzo!
Świetny rozdział! Oj będzie ciekawie Maciek i Krzysiek chyba się zakochali :D Ciekawe co rodzice Leji robią w domu Alicji hmm.. Czekam na następny rozdział, powodzenia :* Przy okazji co sądzisz o decyzji Kruczka dotyczącej kadry na nadchodzący sezon? Moim zdaniem powinien dać Maćkowi szansę, on jeszcze pokaże na co go stać!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to uczciwe, że Olek zawitał w kadrze A. Ale jest jeszcze jedno wolne miejsce, albo Maciek albo Dawid . Patrząc na miejsce w PŚ to wygrywa Dawid. Ale każdy ma słabszy sezon.
UsuńTak, Olek zasłużyła na miejsce.
OdpowiedzUsuńPrzeczytać, przeczytałam wcześniej, ale żeby zostawić jakiś znak po sobie to zapomniałam. Przepraszam :)
OdpowiedzUsuńI co ja mam tu dużo mówić? Nie muszę mówić, że rozdział bardzoooo fajny, bo pewnie już to wiesz.
Coś mi się wydaje, że rodzice Alicji, zrobili taką rodzinkę na pokaz, bo wątpię, żeby w kilka dni uświadomili sobie, jak ważna jest dla nich córka.
Wszędzie rodzina skoczków :) Jak nie babcia, to teraz rodzice.
Czekam na kolejny i weny życzę :)
Pozdrawiam :*