poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział IV

Rozdział IV    Przyjaźń.. Prawdziwa.? A jednak
Po męczącym , dwu godzinnym treningu wróciłam do swojego domu. Niespodziewanie w salonie zobaczyłam mamę ,siedziała sama na kanapie ,była zasmucona. Nie wiedziałam czy podejść do niej porozmawiać ,czy przejść bez ani jednego słowa. Tak szczerze to trochę się zmartwiłam. Postanowiłam zamienić z nią chociaż kilka słów. Usiadłam obok niej i zapytałam:
-Co się stało ,że taka smutna jesteś.? Martwię się trochę.
-A to nic takiego ,po prostu nie mogę się pogodzić z tym ,że nie możemy się dogadać. Zawsze muszę to zepsuć. No bo jak inaczej.! –odpowiedziała ze smutkiem w oczach. No fakt to zawsze jej wina, taka już ona jest.
-Nie martw się…  -Odpowiedziałam z lekkim żalem do niej. Przecież to jej cały czas nie było w domu. A jak już się pojawiła to wszystko psuła. Miałam ją jeszcze bronić.?! Jeszcze czego.!!
-Przepraszam Cię. Cały czas mnie nie ma w ogóle. I do tego ta kłótnia jeszcze.
-No tak masz rację ,cały czas Cię nie ma.! Jestem sama.! Teraz tylko babcia Bronia mi została. …
-Ale córeczko…
-(przerwałam jej) Nie chcę mi się już z tobą rozmawiać. Jadę do Babci nie wiem kiedy wrócę. Możliwe ,że w niedzielę. –Powiedziałam z lekką złością na nią. Nie mogłam dłużej na nią patrzeć, byłam zmęczona, wykończona ,wściekła na nią a także szczęśliwa..  szczęśliwa.?? Tak, poznałam Maćka zmienił wszystko. Już byłam na skraju wyczerpania, chciałam się poddać ,nie radziłam sobie. On temu zapobiegł.! Chciał mnie poznać ,zaprzyjaźnić się. Dzięki jemu ja jeszcze żyję, można tak powiedzieć.
-A jedź sobie. –odpowiedziała. Nawet się nie przejęła tym ,że ją opuszczam. A już tak się martwiła.! To jest prawdziwa Mama .? No wątpię!
Poszłam na górę do mojego pokoju się spakować. Chciałam zabrać tylko parę rzeczy, przecież to tylko weekend. Wypakowałam ubrania od treningu i spakowałam tam nowe, czyste. Podczas pakowania usłyszałam mój telefon. Dostałam wiadomość od kogoś. Zdziwiłam się… Rzadko kiedy je dostawałam, prawie w ogóle.                  To był Maciek napisał do mnie: „I jak tam po treningu.?”. Natychmiast po przeczytaniu odpisałam mu na tą wiadomość. Długo zastanawiałam się co mu napisać.
-Po treningu.? Jestem zmęczona, po prostu padam. Właśnie się pakuję i jadę do babci. Muszę się śpieszyć bo jeszcze mi autobus ucieknie. Mam tylko 20 minut  -odpisałam. Nie chciałam mu od razu wszystkiego wypisywać. Wolałabym po prostu do niego zadzwonić i o wszystkim opowiedzieć.
-Do babci.? Czyżby się coś stało.? Mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć .-po chwili doszedł SMS od Mańka. No tak ,ale Maciek musiał mnie wyprzedzić…
-No tak stało się… Mama! Znowu ona ,mam dość. Nie wytrzymuję już z nią. A miałam nadzieję ,że będzie już tylko lepiej….    Muszę odpocząć, pojadę do babci na weekend. Nie czuję się teraz za dobrze…
-Kłótnie ,kłótniami ,ale to mija. Wiesz o tym. Tylko  się nie załamuj, bądź silna.! Pamiętaj nie poddawaj się.!
-No wiem…. Dobra ja tak za 15 minut wracam bo muszę się pośpieszyć na autobus. Za dużo czasu mi nie zostało ,a do dworca mam jakoś 2 kilometry. Chyba będę zmuszona pobiec tam  -odpisałam mu.
-Hahaha..  Sport to zdrowie. No to okej pozostaje mi tylko czekać.
Po przeczytaniu ostatniej wiadomości zeszłam na dół ,ubrałam buty i wybiegłam z domu ,zatrzaskując drzwi. Mama ani się nie obejrzała… Zrobiło mi się trochę smutno z tego powodu. No ,ale cóż takie mam już życie ,nie za łatwe ,nie za wesołe. Ale kto temu zaradzi.?
Biegłam i biegłam. Nie miałam za wiele czasu. Hahaha. Nie zdążyłam na autobus! Pech ,pechem…  Zauważyłam ,że ostatnio lubi mi towarzyszyć. Niestety… Musiałam czekać na kolejny 30 minut, ale co tam dla mnie. Nie ukrywam pogoda była świetna. Miło się siedziało na przystanku. A tu nagle podjeżdża czarne Mitsubishi. Byłam zaskoczona.! Pojazd się zatrzymał. Nie wiedziałam kto to może być , tak szczerze to trochę się wystraszyłam. Czyżby coś zrobiłam nie tak …?  Po chwili kierowca otworzył drzwi. Nie spodziewałam się tego kogo tam zobaczę w środku za kierownicą. Był to Maciek! Zaskoczył mnie i to bardzo. Nie spodziewałabym się go tutaj.
-Ha ha… I co autobus chyba komuś uciekł, co.?  –śmiał się ze mnie. A mi wcale nie było do śmiechu..
-Może i tak. Pech ostatnio mnie polubił….
-Nie marudź tylko wsiadaj. Pojedziesz ze mną ,nie będziesz musiała czekać za kolejnym autobusem. –zaproponował. –dzwonił do mnie trener ,że mamy przez weekend treningi we Wiśle i właśnie tam jadę. –powiedział.
-Z chęcią się z tobą zabiorę.. Tylko ostrzegam Cię. Nie wiem czy wytrzymasz ze mną te 3 godziny drogi.  -naprawdę.! Droga w moim towarzystwie nie była za fajną atrakcją. To ja bym wolała prowadzić ,a nie.. Zawsze lubiłam szybkie samochody ,te wyścigi, zapach benzyny i spalin. Kochałam to.! Teraz tylko czekam do października do mojej 18-stki. Wtedy zdam prawko i będę śmigać  (Śmiech).
-Hahahh… Ja nie wytrzymam.? Dam radę  Gorzej jest chyba ze mną wytrzymywać.
Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w stronę Wisły. Przed nami męczący droga. Wiem to.! Ha ha.. Znając mnie to możliwe. Ale się zaskoczyłam.! Nie było tak źle.. Droga minęła szybko i w bardzo dobrym towarzystwie. A jak inaczej.?!  Podczas trasy słuchaliśmy muzyki. Nie spodziewałabym się po Maćku ,że ma takie talenty wokalne. Po prostu swoim śpiewem mnie zabijał.! Śmialiśmy się do bólu. Nawet momentami miałam ochotę wysiąść z tego pojazdu i iść dalej sama na piechotę.
W końcu dojechaliśmy do celu. Choć był z tym lekki problem. Cały czas tłumaczyłam Maćkowi gdzie ma jechać ,ale on swoje.! I z tego powodu błądziliśmy Ha ha.. Nie mógł trafić. Już zaczynał się denerwować. No ,ale dał radę. Kiedy mu powiedziałam ,że musi skręcić obok kawiarni „Wspomnienie” w prawo. Maciek, Maćkiem.. On nigdy się nie poddaje i to właśnie lubię.!
-No to w końcu jesteśmy. (śmiech) Mówiłem ,że trafię. -powiedział rozbawiony Maniek.
-No ja wiedziałam ,że trafisz  -odpowiedziałam z lekką dumą. –No to dziękuję za podwózkę. Ja już lecę. -(przytuliłam go na pożegnanie i jeszcze raz mu podziękowałam).
-No to do zobaczenia…          A właśnie co jutro robisz.? –za tym spojrzeniem się coś kryło..!
-Ja .? Pewnie siedzę z babcią w domu ,ale to od pogody zależy. Mogę iść na boisko pograć jeśli pogoda będzie dopisywać.  A co.?
-A nic.  No to do zobaczenia  -uśmiechnął się mile po czym zamknął drzwi i odjechał.
-No to pa.  -za pewno nie usłyszał tych słów ,ale…
Po pożegnaniu się z Maćkiem poszłam w stronę domu mojej Babci. Na dworze zrobiło się trochę chłodniej i o wiele ciemniej. W końcu była godzina blisko północy. Zadzwoniłam do drzwi… Niespodziewanie otworzyła mi je moja ciocia Wioletta. Zaskoczyła mnie swoją obecnością tutaj. Rzadko kiedy nas odwiedza ,ponieważ mieszka na drugim końcu Polski, a czasu też nie ma za dużo. Widocznie musiało się coś stać ,że przyjechała tutaj tyle kilometrów….. Musiał być jakiś ważny powód dla którego tutaj jest. Bez powodu przecież nas by nie odwiedziła.

*               *                      *                   *                   *                      *
Hejka.
Przedstawiam wam o to ten czwarty rozdział. Mi się podoba choć szykuje się lepszy.
W środę tutaj na blogu pojawi się kolejny. 
Zapraszam na Facebook'a bloga.   https://www.facebook.com/alutkaijejniesamowitehistorie?fref=ts
Zapraszam także na mojego instagrama.    
  https://instagram.com/jendraszaczka/


Czytasz - motywujesz

2 komentarze:

  1. Kolejny znakomity rozdział! Oj znowu mama Alicji musiała namieszać, nie wiem jak ona może być taka obojętna wobec własnej córki. Dobrze, że Alicja spotkała tak wspaniałą osobę jaką jest Maciek, świetnie się dogadują. Czekam na nowy rozdział hmm..tak myślę, że może stało się coś z babcią bohaterki, zobaczymy. Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny!
    To nic, że muszę się uczyć z matematyki, jedynka chyba komuś jeszcze nie zaszkodziła, można ją poprawić, ale rozdziału nie mogę przegapić :)
    Cieszę się, że znajomość Maćka i Alicji kwitnie. Dobrze, że jest przy niej i ją wspiera. Chociaż powinna to być jej matka, która moim zdaniem myśli tylko osobie, egoistka.
    Zmartwiłam się końcówką. Proszę nie uśmiercaj jej babci, bo ona się załamie, a ja z nią.
    Czekam na następny rozdział i weny życzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń