wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział VIII

Rozdział VIII  Nie spodziewałabym się tego po niej :D
Spałam jak zabita!
Rano obudziłam się dopiero o 11. Trochę pospałam.. Jeszcze 2 godziny i niedzielny obiad. Ogarnęłam się i zeszłam na dół przygotować sobie małe śniadanie. Gdy schodziłam po schodach usłyszałam dzwonek mojego telefonu, ktoś do mnie dzwonił. Szybko pobiegłam zobaczyć kto próbuję się do mnie dodzwonić. To był Maciek. Odebrałam telefon od niego.
-No cześć, jak się czujesz? –zapytał mnie, było słychać ,że on czuję się lepiej.
-No hej. U mnie dobrze, trochę pospałam :P A jak tam u was?
-Dzisiaj wracamy do domu. Zabierasz się z nami?
-No mogę, a kto w ogóle to kto jedzie?
-No ja i Kuba :D
-Mam jeszcze kilka pytań –zaczęłam się śmiać. –A o której?
-Chyba tak jakoś o 16. Przyjedziemy po ciebie.
-Okej. Do zobaczenia.
Odłożyłam telefon na komodę po czym udałam się do kuchni. W salonie zauważyłam siedzącą babcię w swoim dużym ,fioletowym, ciepłym fotelu. Postanowiłam podejść do niej się przywitać. Uśmiech nie schodził twarzy babci, można było powiedzieć ,że nawet się śmiała.. Z czego? Ze mnie :P
-Cześć Babciu. –pocałowałam ją w policzek na Dzień Dobry.
-No cześć wnusiu. Widzę jak ciebie chłopacy wczoraj urządzili :P –śmiała się ze mnie.. Wcale jej się nie dziwiłam, ponieważ widok nie był najlepszy :P Miałam podkrążone oczy i wyglądałam tak jakbym nie wiadomo ile wypiła.
-Ha ha! Myślałam ,że nie będzie tak źle dzisiaj ze mną.
-Nie przejmuj się, przejdzie! Będziesz jeść śniadanie jeszcze czy od razu bierzemy się za obiad, co?
-Obiady u ciebie są najlepsze! Ale chyba jeszcze sobie zjem szybko jogurt, padam! –zaczęłam się śmiać.
Po tych słowach poszłam do kuchni po jogurt, nawet możne powiedzieć ,że pobiegłam. A babcia cały czas się ze mnie śmiała. Wybór jogurtów był ogromny, jak zawsze! Lodówka u babci zawsze pełna, od koloru do wyboru :D Zawsze tak sobie mówię stojąc przed nią. Postanowiłam ,że wezmę jakiś lekki, czyli jogurt naturalny. Nie no.. Tak szczerze to zachęciło mnie opakowanie.. „Nie oceniaj książki po okładce”. Ale ten akurat był pyszny! Już po 2 minutach pojawiłam się z powrotem u boku babci. Byłam już gotowa do pracy przy obiedzie.
-No to jak? Co upichcimy ?  -wypytywałam się babci. A tak szczerze to miałam ochotę na jakąś rybę, sałatkę no i ziemniaki.
-Wczoraj sięgnęłam z zamrażarki łososia. Co ty na to? –był to strzał w dziesiątkę! Moja starsza kobietka wie co dobre!
Szybko zabrałyśmy się do pracy. Wspólnie ustaliłyśmy kto co robi. Babcia była odpowiedzialna za sałatkę ,taką wiosenną z warzywami między innymi :sałata ,ogórek zielony ,rzodkiewka i inne. A ja za resztę. Na początku zabrałam się za obieranie ziemniaków, następnie zaczęłam je gotować. Po wstawieniu kartofli wzięłam się za łososia. Moja ryba! Prosta w przygotowaniu no i szybko, a w dodatku najsmaczniejsza. Posypałam plastry ryby : bazylią ,przyprawą do ryby i szczyptą soli, co za dużo to nie zdrowo :D Na koniec trochę soku z cytryny. Wyglądał smakowicie, a on jeszcze surowy :P Miałam lekkie problemy podczas jego przygotowywania co zauważyła babcia.
-Ty jakaś nieobecna jesteś ,taka zakręcona. Nie wiesz co masz robić. –cały czas na jej twarzy gościł wielki uśmiech. Nie wiedziałam co jest ze mną.
-Ja? Nie możliwe –zaczęłam się śmiać.
-Chyba ktoś tutaj się zakochał. –dobry humor dzisiaj jej dopisywał, jak nigdy!
-Na ile wstawić tego łososia do piekarnika? –zapytałam jej ignorując jej poprzednią wypowiedź.
-Oj Ala, Ala.   Na 180 stopni, na termobieg i za 20 minut będzie gotowy. –mówiła to z taką radością, szczęściem.
-Dziękuję. –pocałowałam ją w policzek ,po czym włożyłam łososia do nagrzanego piekarnika.
Nakryłam stół do obiadu ,a następnie wyręczyłam babcię z kilku rzeczy i to ja wszystko pozanosiłam do stołu. Gdy wszystko już znalazło się na swoim miejscu ,we dwójkę usiadłyśmy do posiłku.
-No to smacznego –powiedziałam do niej z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję i nawzajem. Tak się napracowałyśmy ,że na pewno będzie nam smakować.
Zabrałyśmy się za jedzenie, zapadła cisza. Wszystko było pyszne! Mimo mojego dzisiejszego rozkojarzenia łosoś rozpływał się w ustach tak jak powinien. Lekka nuta cytryny, Bajka! Lubię robić w kuchni, a najbardziej to chyba przygotowywać jakieś desery :p
-Czeka nas długa rozmowa. –zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę? –powiedziała z lekkim śmiechem.
-Bardzo ciekawi mnie to ,skąd znasz chłopaków. Bo oni mówią ,że znają ciebie bardzo dobrze, a jak się zapytałam Maćka lub Krzyśka to zaczęli się śmiać i twierdzili ,że to długa historia. Wytłumaczysz mi to? –byłam lekko zła na nią, że wcześniej nie powiedziała mi o tym…
-No tak ,długa historia. Jeśli się nie mylę to było to w zeszłym roku w styczniu. Pamiętasz? Dziadek zawsze chodził na skoki, był przyjacielem Tajnera. Parę dni przed pucharem świata tutaj we Wiśle w skrzynce do listów leżało zaproszenie. Było ono dla mnie, dostałam je od pana Apoloniusza. Zostałam zaproszona na skoki. Tak się wszystko zaczęło. Oczywiście poszłam :D Tam wszystkich poznałam. Nie spodziewałam się ,że dziadek był lubiany przez skoczków. Mnie też chcieli poznać. Np. jak były tutaj jakieś zgrupowania to ja zawsze przychodziłam do chłopców z jakimś obiadem. Miło mi było spędzać z nimi czas. Ja osobiście wiedziałam ,że dziadek chodził tam na skoki i ,że trzymał się z Tajnerem ,ale reszty to już nie wiedziałam. –opowiadała to z taką radością. Było widać ,że lubi chłopców i ich szanuje.
-Aaa! To taka historia. –nigdy nie spodziewałabym się takiego czegoś po niej.
-A teraz ja mam pytanie do ciebie. Czyś ty mi się czasem nie zakochała? –zamurowało mnie to pytanie, chociaż od wczorajszego dnia jakoś inaczej patrzę na świat. Może to Maciek zmienił ,a może Krzysiek?
-Ja babciu? Ciekawe w kim?! –zaczęłam się śmiać.
-No Maciek wnusiu. –było po niej widać ,że bardzo tego chciała, abym ja i Maciek byliśmy razem.
-Maciek? On jest tylko moim przyjacielem nic więcej. –po moich słowach jej mina zmieniła się w ułamku sekundy.. Zrobiła się smutna. Ona chciała tylko mojego szczęścia ,ale miłość nie sługa… -A właśnie bym zapomniała. Około 16:30 przyjedzie po mnie Maciek i wrócimy do Zakopanego. –chciałam „zmienić” temat.
-Dobrze ,dobrze.
Porozmawiałyśmy jeszcze trochę. Główny temat to : Maciek. Nie znałam go za długo.. 3 dni :D Ale znałam go wystarczająco dobrze. Z tego co mówiła o nim babcia to wydawał się idealny! Wypytywała mnie także o wczorajszy wieczór ,po czym pojawił się kolejny temat: Krzysiek. Miałam tych dwóch pełno w głowie……… Prawda taka: Maciek-przyjaciel , Krzysiek-może coś.
Dochodziło do godziny 16 a już usłyszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam je otworzyć. W progu drzwi stał Maciek, przyjechali już po mnie.
-Tak szybko!  -byłam wściekła na niego, że przyjechał tak wcześnie. –Wchodź do środka zaraz będę gotowa.
Pobiegłam na górę po rzeczy a Maćka zostawiłam z babcią na dole. Już po pięciu minutach stałam w progu salonu ,aby pożegnać się z babcią. Na plecach miałam wielką torbę.
-No to ja już jestem Gotowa! –krzyknęłam.
-I na co było tyle złości? –śmiał się ze mnie Maciek.
-Ale to dla ciebie śmieszne ,naprawdę..
Pożegnałam się z babcią. Chciałam już wsiadać do pojazdu a tu nagle:
-Czekajcie jeszcze! –była to babcia ,wzięła się nie z gruszki ,nie z pietruszki! W dłoniach trzymała pudełko. Znając babcię to coś słodkiego na drogę. –Macie tutaj jeszcze coś na osłodzenie drogi. –jak ja dobrze znam tą moją babcię. Maniek kiedy brał od niej to pudełko cieszył się jak małe dziecko! Chyba nie tylko ja wiedziałam ,że jej wypieki są przepyszne! Mistrzyni kuchni to właśnie ona!


Życzyła nam jeszcze bezpiecznej i miłej drogi. 

*                      *                       *                         *                     *      

8 Rozdział jest!
Życzę wszystkim trzecio gimnazjalistom powodzenia na tych 3-dniowych egzaminach! Trzymam za was wszystkich mocno kciuki! 
Kolejny rozdział pojawi się na blogu za dwa dni tak jak zawsze :) 
Zapraszam!

2 komentarze:

  1. Znakomity rozdział! Babcia Alicji to wspaniała osoba o złotym sercu, trudno jej nie lubić :) Dobrze, że jest przy Alutce i tak znakomicie się dogadują, jest dla niej jak mama. Ciekawa historia z babcią i skoczkami :D Czekam na kolejny rozdział. Weny życzę i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! W niektórych momentach to uśmiech nie schodził mi z buzi.
    Chciałabym mieć taką babcię, jaką ma Alicja. Kochająca, ale zarazem ma taki luz do świata.
    Chyba ktoś tu się zakochał. Alicja woli Krzysia od Maćka? Ale Kotek się tak zbytnio nie podda, bo widać, że dziewczyna wpadła mu w oko.
    Czekam na następny rozdział i weny życzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń