wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział XI


Rozdział XI  Nie myślałam ,że on może taki być.

Niecały tydzień później, sobota 13.30.
Wreszcie maturę mam za sobą!
Nie ukrywam, nie było ,aż tak źle. Matematyka najprostsza. Oby wyniki też były dobre.
Do wyjazdu miałam niecałą godziną, a ja jeszcze nie wiedziałam w co się ubrać. Wypadało by dobrze wyglądać.
Jeśli chodzi o sukienki to trudny wybór w mojej szafie.. Przeważają ubrania sportowe. Nie ma tam za dużo takich ubrań, nie lubię za bardzo w takich chodzić.. To nie wygodne i w ogóle, nie przypadły mi takie rzeczy do gustu. Najlepiej to ubrać jakieś dresy, trampki, luźny T-shirt i zestaw idealny.
No ,ale cóż, mama nie pozostawiała mi wyboru : sukienka i szpilki. Nie lubiłam tak wychodzić do innych ludzi…
Po chwili do mojego pokoju weszła mama:
-A ty jeszcze się nie szykujesz? 30 minut i jedziemy. –była lekko zła na mnie… Ona gotowa stała w progu drzwi a ja leże na moim miękkim łóżku i nie wiem co robić.. Trochę dziwne.
-Nie mam zielonego pojęcia w co się ubrać.. –mój wzrok zmierzył dużą szafę stojącą niedaleko drzwi.
-Ty już sobie nie żartuj. Kobiety zawsze tak mówią, a jak dochodzi co do czego to wyglądają najlepiej. –zaczęła się śmiać.
-No ,ale mamo! Weź ty mi coś wybierz…  -ja także zaczęłam się śmiać. Mama otworzyła szafę a z niej sięgnęła granatową sukienkę po czym się uśmiechnęła do mnie.
-Tą?? –zapytałam z niedowierzeniem ,a ta się uśmiechnęła. –No dobra i tak chyba nie mam innego wyjścia.. –wzięłam ją od niej.
-No nie masz… -po swoich słowach wyszła z pokoju ,abym mogła się spokojnie ubrać.
25 minut później, wymalowana, ubrana pojawiłam się na dole. Byłam już gotowa. Odłożyłam torbę w której miałam piżamę ,kosmetyki i rzeczy na drugi dzień.
-A gdzie buty??! –krzyczała z salonu mama. Spojrzałam na swoje nogi na których znajdowały się szmaciane trampki. –Chyba o czymś zapomniałaś córeczko. –dodała.
-No może.. Ale jakie mam inne ?? –nie lubiłam za bardzo takich wyjść, to szykowanie najgorsze!
-No tam z tyłu w szafie są te twoje czarne szpilki co miałaś na studniówce. Chyba..
Od razu zerwałam się ,aby je poszukać. Nie chciałam mieć kolejnych kłopotów.
3 godziny później.
Była już prawie 18. Na szczęście nie spóźniliśmy się. Punkt szósta tata zadzwonił do drzwi państwa Leji. Otworzył je Krzysiek, Przez chwilę stał w milczeniu, nie wiedział co jest grane. Widocznie po jakimś czasie zajarzył… Mina niedopisania! Zamurowało go.. Nic mu nie pisałam ,że będę u niego gościem, chciałam zrobić mu taką „niespodziankę”. Jego pierwsze słowa to:
-Co ty tutaj robisz?? –zostały one skierowane do mnie. Wypadało by się kulturalnie przywitać na początku a nie z takim tekstem na dzień dobry wyjeżdżać. Mama z tatą zaczęli śmiać ,tak jak i ja sama. Sytuacja dziwna.. Zaskoczyłam chłopaka.
-No razem z rodzicami przyjechałam na urodziny twojej mamy, wiesz co, długa historia. Potem ci opowiem. –chyba się nie spodziewał takiego gościa jak ja.
-No dobra. Potem się pośmiejemy. –zaczął się śmiać. –No to tak w ogóle Dzień Dobry. Przepraszam ,ale zadziwił mnie widok Alicji tutaj. Zapraszam do środka. –rodzice weszli pierwsi a ja jeszcze stałam na dworze z Krzyśkiem.
Na przywitanie pocałowałam go w policzek i przytuliłam, po czym my też weszliśmy do domu, raczej do salonu zapełnionego nieznajomymi dla mnie ludźmi. Tam przywitałam się z domownikami i resztą gości. Najgorsze to.. nikogo nie znałam. Dziwne uczucie. Wszystkie oczy skupione właśnie na tobie, nie wiedziałam jak się zachowywać.
Po pysznym torcie urodzinowym razem z Leją, jego kuzynem i dwoma kuzynkami poszliśmy na górę do jego pokoju. Co można powiedzieć o tym pomieszczeniu?? Miejsce dla typowego sportowca.
-A mówiłem ci może już ,że ślicznie wyglądasz? –spojrzał się na mnie i uśmiechnął sympatycznie.
-Nie nie mówiłeś, ale dziękuję. –odwzajemniłam się szczerym uśmiechem. –A może tak przedstawił byś mi swoje kuzynostwo? –zaproponowałam, chciałam poznać nowe osoby.
-Te dwie małe rozrabiaki to Agatka i Kasia. –Agata…. Zamurowało mnie trochę. Myślałam ,ze to mi przeszło ,ale jednak to imię będzie we mnie na zawsze.. –Są one bliźniaczkami, o ile się nie mylę to w czerwcu 7 kończą 5 lat. –dodał. –A no właśnie jeszcze Tomek. Jest w twoim wieku ,chyba.
-A okej. To miło mi was poznać.
-To jak z tą historią? –zapytał, chciał ,abym zaczęła mu opowiadać.
-Przyjechałam z tej Wisły, weszłam do ogrodu a tam moi rodzice siedzą z gośćmi.. Nie znałam ich ,ale z biegiem czasu dowiedziałam się ,że to są twoi rodzice. Ja to ja.. zawsze dążę do celu, musiałam się dowiedzieć skąd moi rodzice znają twoich. Wyszło z tego wszystkiego na to ,że znają się od młodzieńczych lat. –zaczęłam się śmiać po czym on też.
-Bo ja właśnie tydzień temu miałem przyjechać tam do Zakopanego, nie wiedziałem do kogo, ale upiłem się w tą sobotę i rodzice mnie nie zabrali. Stwierdzili ,że nie jestem w najlepszym stanie i w ogóle.. –kontynuował swój śmiech.
-Wiem ,wiem. Twoja mama opowiadała.
4 godziny później.
Wszyscy goście już pojechali, zostaliśmy tylko my. Wszyscy siedzieliśmy na dole w salonie.
-A wy skąd się znacie? –zerwała się z pytaniem mama Krzyśka.
-Tydzień temu w sobotę się poznaliśmy, to właśnie przez Alicję nie byłem w stanie z wami jechać do Zakopanego w gości… -przerwałam mu.
-No co przeze mnie?? Nie trzeba było tyle pić! –zaczęłam się śmiać.
-No gdyby nie ty to byśmy się wszyscy nie spotkali. Nie budziłby mnie SMS o 5 rano od Maćka czy idę na spotkanie bo chcę ,aby jego przyjaciółka wyszła na ludzi. –po tych słowach wszyscy zaczęli śmiać.
-No to już wiem jak mój synek poznał taką śliczną dziewczynę, ale to jak.. Jesteście parą? –jego mama jest nie możliwa!  No tak jak on..
-Nie nie jesteśmy. –odpowiedziałam. Po chwili przerwał mi sportowiec.
-No jeszcze. –zakrztusiłam się wodą. Zaskoczył mnie, no i to nie pierwszy raz. Możliwe ,że to dla żartów, wypił trochę.
-Nie ukrywam, ale taką synową fajnie było by mieć. –dodała mama Krzyśka.
-Dobrze zapamiętam to. Dziękuję. –odpowiedziałam na jej komplement.


Rozmawialiśmy ,śmialiśmy się jeszcze długo. Straciliśmy poczucie czasu. Na zegarze pojawiła się 23. Czas wracać. Jeszcze Aśka zaśnie i nie będę miała gdzie spać! 


*                *                 *                 *               *                   *
11 rozdział też za nami.
Słuchajcie! 
Czytacie bloga ,ale nie zostawiacie śladu po sobie! Wchodzicie ,czytacie i na tym się kończy! Brak śladu! Może jakiś komentarz, uwaga. Przy dalszym pisaniu to się przydaje!
Czytasz - Motywujesz!
Mówi się, że czytanie własnego autorstwa przez inną osobę motywuje. No taka prawda!  No, ale bez śladu!  

2 komentarze:

  1. Kolejny znakomity rozdział! Dużo dobrego humoru :D Dobrze, że Alicja już po maturzę, teraz może odpoczywać i z mamą fajnie się dogaduje :) Widać, że Krzysiek zakochany zaskoczył mnie, rodziców ma bardzo sympatycznych. Czekam na następny rozdział, robi się bardzo ciekawie. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu udało mi się znaleźć czas i nadrobić zaległości.
    Bardzoooo fajny rozdział :)
    Nie tylko ja wolę sportowy strój, ale to może także wynika że trenuję.
    No, no jaki Krzysiek pewny siebie. Nie tylko Alicję zaskoczył, ale także i mnie. Ciekawe, jak to potoczy się w następnym rozdziale. Może coś się wydarzy.
    Dobra nie będę tu się rozpisywać na temat kolejnego rozdziału, bo to ty piszesz. Mam nadzieję, że będzie świetny jak ten.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń