Rozdział I Sława ,zazdrość innych…
Dzisiaj miałam pójść o 17 na pierwszy trening w nowej drużynie.
Nie mogłam się doczekać. Chciałam poznać moją nową „rodzinkę”. Ale najpierw musiałam iść do
szkoły. Bardzo nie chciałam tam iść, w ogóle to na co nam ta szkoła.? Kto ją
wymyślił i dlaczego.?! Dzisiejsze lekcje były męczące.! Inne niż zwykle -
gorsze! Wróciłam zmęczona do domu. Na początku wskoczyłam pod szybki prysznic.
Oj tak tego mi brakowało, takiego zimnego orzeźwienia. Od razu poczułam się
lepiej. Założyłam to co najlepsze jak dla mnie, czyli dresy. To coś co
kocham. Musiałam także sobie zrobić coś obiad. Bo mama to mama!
Nigdy go nie przygotuje. Dała mi już to do zrozumienia ,że nigdy nie będę
musiała sama go robić. Długo myślałam co przygotować. Doszłam do wniosku
,że najlepszym rozwiązaniem będą naleśniki tak na szybko. Nie myliłam się. Były
szybkie do zrobienia a zarazem lekkie i pyszne. Po zjedzeniu posiłku
spakowałam się na trening do mojej ulubionej torby treningowej, Nie jest ona za
duża ,ale też nie za mała najważniejsze ,że pojemna .Wzięłam korki ,spodenki i
bluzkę do gry. Zeszłam na dół na korytarz, ubrałam kurtkę wiosenną bo przecież
mamy jeszcze kwiecień a dokładniej początek jego. Miałam lekki problem jakie
wziąć buty. Po chwili przypomniałam sobie ,że na dnie tej szafy leżą
gdzieś moje wysokie ,zapinane na rzepy adidasy. Dawno ich nie nosiłam, tak
szczerze to sama nie wiem dlaczego .Ubrałam je, torbę przełożyłam przez ramię i
zakluczyłam za sobą drzwi wejściowe od domu. Następnie wsiadłam na rower i
pojechałam na boisko. Droga była trochę ciężka, trzeba było tam jechać jakimiś
dróżkami polnymi. Jeszcze jakie dziury tam były. Był to tylko mój skrót,
miałam trochę skróconą drogę. Zajęła mi ona tylko 7 minut. Po przyjechaniu na
miejsce zaparkowałam rower na takim stoisku dla dwukołowego transportu. Nawet
dużo innych rowerów się tam znajdowało. Bardzo się denerwowałam nie wiedziałam
jak wszyscy zareagują.. Jedyna dziewczyna w składzie. Przez chwile miałam
mieszane uczucia. No ,ale nic musiałam tam iść . Najpierw udałam się do
biura trenera. Znajdowało się ono na samym końcu długiego ,ciemnego korytarza.
Już po chwili znalazłam się na środku jego własnego pomieszczenia. Nie
spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Po prostu oszalał na mój widok.!
-O Alicja.! Miło Cię widzieć .- podszedł ,przytulił mnie na
powitanie. Zrobiło mi się trochę głupio. Prawie obcy facet mnie przytula.
Dziwnie….
-Witam ,Witam J -odpowiedziałam z lekkim strachem ,mam
nadzieję ,że nie zauważył mojej głupiej miny.. Wiem, była bezcenna!
-I jak tam .? Jak emocje przed pierwszym treningiem.? –zapytał
zaciekawiony Tomaszewski. Jego wyraz twarzy chyba dobrze wróżył ,lecz czułam
,że o czymś mi nie powiedział. Nie chciałam mu tak prosto z mostu walnąć o co
chodzi. Wiedziałam ,że i tak wkrótce się o tym dowiem.
-Miałam wątpliwości jeszcze co do końca. No ,ale trzeba spróbować J -cały
czas nie dawało mi to spokoju ,że coś ukrywa. Było to po nim coraz bardziej
widać. Zaczął się dziwnie zachowywać ,a jego mimika twarzy zmieniała się w
błyskawicznym tempie.
-Cieszę się ,że jesteś J Zaraz zaprowadzę cię do szatni.
–wypowiedział to z taką niepewnością. -Nic nie mówiłem chłopakom ,że będziemy
mieć nowego członka. J (śmiech) –No i wszystko jasne.!
Wiedziałam ,że nie będę musiała czekać długo na ujawnienie prawdy. Ten
Tomaszewski to naprawdę jest nieprzewidywalny.
-Naprawdę.??! –krzyknęłam po prostu. Po tych moich słowach trener
Marcin już ucichł. A ja jeszcze bardziej byłam przerażona.
Trener zaprowadził mnie do szatni. Sąsiadowała ona z biurem
Tomaszewskiego. W środku siedzieli już wszyscy chłopacy. Ich miny nie były zbyt
miłe… Zdziwili się na mój widok. Chociaż nie dziwiłam im się. A tak w
ogóle to na co miałam liczyć.? Na jakieś miłe przywitanie, oklaski, czy coś.?
Nie spodziewali się dziewczyny u siebie… Było to oczywiste.
-Witam was chłopcy.! J -krzyknął trener do nich. Był dumny z
siebie ,ale tak szczerze to ja nie widziałam powodu do jego takiej wielkiej
dumy. Nic nie zrobił takie ,żeby mu pozazdrościć czy co.. Po prostu to jest
cały Tomaszewski. Zawsze zaskakuje. Nie wiadomo czego jeszcze się po nim
spodziewać. Dziwny jakiś z niego typ.. Ja już na samym początku się lekko nim przeraziłam.
A chłopacy.? Jak oni w ogóle z nim wytrzymują.?! Z takim typem.. Trochę strach.
Mi zimny pot spływał z pleców kiedy tylko mnie objął. Czego jeszcze mam się
spodziewać.??!
-Witamy Marcinka. –odpowiedzieli chłopcy. Byli rozbawieni tą
sytuacją, ale mi nie było do śmiechu.
-A co ona tu robi.? I kto to w ogóle.? Przecież dziewczyny mają
tutaj do szatni zakaz wchodzenia.! Co nie.? –zapytał oburzony jeden z członków
klubu. Coś czułam ,że nie będę tutaj mieć za łatwo i wesoło..
-To jest Alicja…. Niespodzianka.! Nowa członkini naszego klubu.
Cieszycie się.? –rzekł tak zwany przez nich trener „Marcinek”. Próbował się
bronić. Został już trochę zhejtowany ze strony chłopaków. Nie dziwiłam się im.
Mieli do tego prawo, przecież nikt nie zabraniał.
-Co.??! Dziewczyna.? Trener sobie jaja robi chyba z nas. One w
ogóle grać nie umieją. –krzyczeli zezłoszczeni na Marcinka piłkarze. Nie wiem
czy miałam się śmiać czy płakać.. Śmiesznie to wyglądało ,ale to z mojego
powodu. Powiem jedno …. Niezręczna sytuacja po prostu.!
-I tu was mam.! Zdziwicie się. Widzimy się za 20 minut na murawie.
Do zobaczenia.-powiedział przedstawiciel. Uspokoił już się trochę. Z
uśmiechem na twarzy i dumą pożegnał się z nami. Gdy tylko się obejrzałam już go
nie było. Miał facet tempo .
Poszłam się przebrać. Miałam na to ,aż 20 minut. Dla mnie to dużo.
Zbytnio tyle siedzę w łazience przeznaczając to na kąpiel i inne sprawy. Po
przebraniu się poszłam w stronę stojącego Marcinka na murawie. Pogoda była
piękna ,aż przecudowna. Lepszej już nie mogło być, świeciło słonko a dopiero
kwiecień. Po drodze słyszałam komplementy te plusowe i minusowe. Denerwowało
mnie to trochę ,ale wiedziałam na co się piszę. Spodziewałam się tego ,ale bez
przesady.! Trener trochę mnie uspokoił. W mgnieniu oka wszyscy już się
zebraliśmy w dwu szeregu. Hahaha … tak szczerze to ja byłam prawie najwyższa :P
Trener poprosił ,aby rozgrzewkę poprowadził kapitan drużyny Kuba ,czyli
„Kotuś”. Nie wiem dlaczego akurat taka ksywka ,ale nawet fajna. Pasowała do niego
.Wysoki ,niebieskooki ,szczupły blondyn z ładną fryzurą. Nie ukrywam
niezły przystojniaczek z tego Jakuba , Miał dosyć fajny tryb prowadzenia
ćwiczeń, podobały mi się. Po rozgrzewce nadszedł czas na mecz próbny. Chcieli
mnie „sprawdzić”. Trochę się bałam co oni wykombinują. Wszystkiego można było
się spodziewać. Na początku sobie radziłam. Nie było tak źle, miła atmosfera na
boisku pomiędzy graczami. Podobało mi się takie coś. Aż w końcu… Tak.!
Strzeliłam gola dla mojej drużyny. Wszyscy chłopacy byli zdziwieni moim
bezbłędnym ruchem. Usłyszałam jak trener krzyczy „No i co .? Mówiłem. Tak to
jest jak się nie słucha trenera” Było widać ,że trener dopiął swego. Po
tym miłym incydencie w moim wykonaniu, zaczęło się piekło.! „Kotuś”
zaczął mnie faulować. Zazdrość.? Nie wiem. Nie podobało mi się to. Nie dawałam
za wygraną. Cały czas stał mi na drodze. Trzeba było walczyć. Między nami
była zacięta walka. Dużo osób to zauważyło ,ale co dziwniejsze. Nie zareagowali
na to. Może przystojniak ,ale zazdrośnik też z niego. Reszta meczu przebiegła
dość szybko. Było gorzej niż się spodziewałam.! Po udanym dosyć meczu
,ponieważ wygrałam razem z moją drużyną, udaliśmy się wszyscy do szatni.
Chłopcy byli zamurowani. Dziwnie się jakoś czułam w tamtym momencie. Jedyny Kuba
był wściekły. Dziwny typ.. (śmiech). Zawsze ma się swojego wroga ,co nie.?
Mojego znalazłam już pierwszego dnia. Nawet dobrze ,że znalazłam go tak szybko.
Kiedy się przebrałam ,wyszłam już z budynku ,poszłam w stronę mojego roweru ,aż
tu nagle.!! Zza rogu wyskakuje Kotuś. Chciał porozmawiać. Nie wiem czego
jeszcze chciał.. Już i tak dzisiaj mnie zdenerwował, ale to nie był koniec.
Było mu jeszcze mało..
-Wiesz co .?! Może i ładna jesteś ,nawet bardzo (śmiech)
,potrafisz grać w nogę ,ale co z mózgiem.? Źle funkcjonuje.! Nie potrzebujemy
dziewczyny w składzie. Rozumiesz.?! –krzyknął wściekły. No tak trochę to mnie
zaskoczył. Zrobiło mi się smutno, te słowa mnie zraniły i to bardzo. Nie mogłam
pokazać ,że mnie zranił. Wyszłabym na jakąś no nie wiem Panią szybko
poddawającą się. –Po chwili uciekł…
Nie zwracałam na niego uwagi. Po co mam słuchać jakiegoś pana
Warzniaka. I tak nic mi te słowa nie pomogą… Zabrałam rower i postanowiłam
wracać do domu. W środku nie było nikogo. Nie zdziwiło mnie to.
Codziennie zastaję to samo. Chyba ta jedyna sytuacja mnie dzisiaj nie zdziwiła.
Było już późno. Poszłam wziąć szybki prysznic zabrałam ze sobą piżamę ,ponieważ
później chciałam iść spać. Jak powiedziałam tak też zrobiłam po odświeżeniu się
poszłam spać. Wykończył mnie ten dzień i trochę zdenerwował. Nie wiem jak
będzie dalej, co z tymi treningami i w ogóle. Najważniejszy jest kontakt z
graczami. Muszę zdobyć ich zaufanie i poznać ich bliżej. Hahaha nawet nie znam
wszystkich imion.
*
*
*
*
*
No to witam :D
Mamy za sobą już pierwszy rozdział ☺ Może nie ma w nim
skoczków ,ale to wszystko przed nami ☺ Tak szczerze to ten rozdział podoba mi
się bardzo.! Jestem nawet z siebie dumna.
Mam w planach założyć także stronkę na Facebook'u ,aby móc z
wami się kontaktować i odpowiadać na różne pytania. Jeszcze dzisiaj powinien
pojawić się post w którym będzie "trochę" o mnie ☺
Hejo :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzooo fajny:)
Coś ten Kubuś taki zazdrosny się zrobił. No cóż, dziewczyna lepiej gra od niego. Widać, że Alicja ma potencjał i siłę walki. Oby nie zrażała się mocno do gry, tymi komentarzami i uwagami od innych. Niech robi swoje i oby tak dalej!
Czekam na następny rozdział i weny życzę :)
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo za takie miłe komentarze :*
UsuńZnakomity rozdział! Rozpoczyna się bardzo ciekawie :) Powodzenia w dalszym pisaniu, masz talent.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńOd razu lepiej robi mi się na sercu.
Dziękuję Wam! ♥
Świetny rozdział. Czekam na piątek na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!!!
OdpowiedzUsuńMasz talent, dziewczyno. Życzę powodzenia 😍
😘