piątek, 29 maja 2015

Rozdział XXIII

Rozdział XXIII    To skomplikowane.
Reszta dnia minęła szybko i w dobrym towarzystwie.
Tego dnia zdziwiła mnie jedna rzecz… Rodzice mieli przyjechać coś około 17, a jest 23 a ich nie ma! Denerwuję się strasznie… może się coś im stało?! Postanowiłam opuścić na chwilę towarzystwo i przedzwonić do Taty.
Na całe szczęście był sygnał, aż mi ulżyło. Po chwili usłyszałam zachrypnięty głos taty:
-No dobry wieczór córciu. –przywitał mnie miło. Po jego Gosie było słychać, że jest wesoły, że dobrze się bawi. W tle można było usłyszeć lecącą muzykę i dobrze bawiących się ludzi, aż im pozazdrościć!
-Mieliście być w około 17, a co? Jest 11! Niezłego stracha mi narobiliście, mogliście zadzwonić a nie! –nie mogłam mu odpuścić tych słów, zasłużyli na nie!
-Przepraszamy, ale wylądowaliśmy u państwa na Lei. Prawie wszyscy tutaj znajomi są z którymi byliśmy w delegacji. Nie martw się już. Jutro będziemy, zaopiekuj się dobrze Martą. A właśnie… –nagle zapadła cisza, ponieważ tata zgubił wątek. Dałam mu kontynuować. –Co z Krzyśkiem? Dlaczego on jest w domu? Powinien być u nas, o ile się nie mylę. Wytłumaczysz mi?
-Wytłumaczę, jak wrócicie na spokojnie.
-Dobrze, czekam na prawdziwe nie skłamane wytłumaczenie, córciu.- w jego głosie dostrzegłam zawiedzenia.. Dlaczego??! -Mało i bym zapomniał! –wyskoczył z tym tak niespodziewanie. Chciałam się dowiedzieć o co znowu mu biega. –Dzwoniła do mamy,  mama Marty. -aż się zdziwiłam!
-Ciocia Anka? Ooo! Czego znowu chciała? –zapytałam ze wściekłością, nikt za nią nie przepadał. Wredna, samolubna, starsza baba! Nawet sama Marta jej nie lubiła. Jak ja jej współczuję…
-Też mnie to zdziwiło Alu, niezmiernie… Pytała się czy Marta mogłaby zostać u nas dłużej, ponieważ Marta do niej zadzwoniła i poprosiła.
-No oczywiście! A na jak długo jeszcze? –zapytałam z zaciekawieniem. Ucieszyłam się z tej wiadomości, nie ukrywałam tej radości. Tata szybko ją zauważył!
-Aż tak się cieszysz??? Niedawno to żyłyście jak pies z kotem, a teraz? Gratulacje! A co się stało, że do tego doszło? –teraz będę musiała opowiadać…
-Tak było.. ale już nie będzie! A to wszystko przez piątkową imprezę, wczorajszą. –zaśmiałam się.
-No nic, nie będę przedłużał. Opowiecie mi jutro. –zaśmiał się ponownie. –Do zobaczenia. –pożegnał mnie i się rozłączył.
Za pomocą kul udałam się do salonu do moich gości. Nawet nie wiecie jak było mi ciężko! Gdyby nie te dwie kule bym leżała i nic nie mogła robić. Prawa noga uszkodzona, w gipsie… a lewa wcale nie lepsza. Cała w bandażu i opatrunku, spuchnięta. Za jakie grzechy??!
-Marta dlaczego mi się nie zapytałaś pierwszej? –zapytałam się jej, momentalnie wszystkie oczy mnie zmierzyły, a mina Marty? Bezcenna! Była przerażona. Zaśmiałam się po czym trochę wyluzowała.
-Chodzi o ten telefon od mojej mamy do twoich rodziców?
-Tak. –westchnęłam, po czym w ślimaczym tempie usiadłam na kanapie obok Maćka.
-A jak zgodzili się? –zapytała z wielkim bananem na twarzy i nadzieją.
-Oj Marta, Marta. Na twoje szczęście się zgodzili. –po moich słowach zerwała się ze swojego miejsca i przyszła mnie utulić. Była szczęśliwa jak nigdy!
-Oh dziękuję wam! –mówiła tuląc mnie. –Nawet nie wiesz jak się cieszę, nie wytrzymałabym z mamą sama w domu! Z nią na głowę można dostać. –no i widzicie, nawet własna córka jej nie lubi! Jak można być takim człowiekiem?? Robić taką krzywdę własnemu dziecku… wcale się nie dziwię dlaczego Marta sama była taka. Uff… Na szczęście to przeszłość!
-Ja będę się już zbierał i tak już narobiłem wam kilka problemów. –Marta się zaśmiała a ja sama nie zdążyłam go powstrzymać. Bez sprawnych nóg tak się nie da. Kiedy chciałam wstać zauważyłam go na korytarzu ubierającego buty, po chwili się odwrócił i spojrzał. Mówiąc poprzez oczy słodkie „przepraszam”. Wyszedł.
-Biedny… -mruknęłam pod nosem. Niestety one to usłyszały.
-Co się stało? –zapytała zaskoczona moim słowem Asia.
-Żal mi go… Cały czas się smuci przez tą moją nogę, twierdzi, że to jego wina…
-No bo jego. –powiedziała poważnie moja kuzynka która właśnie przyszła do nas z tacką z chłodnymi napojami.
-Oj nie mów tak. –powiedziałam zasmucona.
-Nie wiem czy mogę, ale chciałabym wiedzieć coś więcej o was… w sensie jak się poznaliście i co jest między wami. Bardzo mnie to ciekawi, zachowujecie się najczęściej jak dobrzy, starzy przyjaciele lecz momentami tak nie myślę… Wyglądacie słodko, szepczecie do siebie słodkie słówka i w ogóle… Co jest grane?? –zapytała szalona ona.
Opowiedziałam jej całą historię która miała miejsce pod stadionem, trochę się zaśmiała.
-A tak naprawdę to nie wiem sama co jest między nami… po imprezie wczoraj było świetnie, wyznałam mu wszystko, pocałował mnie. Dzisiaj to już nie wiem. Może to tylko alkohol tak zadziałał, nic nie będzie pamiętał, sama nie wiem. Muszę sobie dać jeszcze czas. Muszę wszystko sobie przemyśleć, potem sobie z nim porozmawiam. –wszystko co mogłam powiedzieć powiedziałam.
-Biedna, zobaczysz wszystko będzie dobrze, tylko czas. –odpowiedziała lekko wzruszona Marta. –Dobra ja idę już spać, padam. Wy możecie sobie zostać rozmawiać, ale na mnie już pora.
-No to kolorowych. –podeszła do mnie i dała buziaka w policzek.
-Ja też już padam… -dodała Aśka.
-No widzisz, ja też… -odpowiedziałam.
-Pomóc tobie wejść na górę? –zaproponowała mi.
-Chyba dam radę. –zaczęłam się śmiać.
Po chwili wstałam i ruszyłyśmy na górę.

20 minut później leżałam już umyta w piżamie na swoim łóżku, wtulona w ciepłą, grubą, miękką kołdrę. Leżałam tak sobie pośród moich czterech ścian w ciemności. Ta ciemność już mnie przytłaczała… nie mogłam się skupić nad jedną rzeczą. W ogóle nie mogłam myśleć, czułam się osłabiona. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu, dostałam SMS -a. Szybko chwyciłam go w rękę, aby go odczytać, strasznie mnie ciekawiło od kogo on jest. Po odblokowaniu telefonu ujrzałam dosyć długą treść SMS –a. Mogłam się spodziewać… był on od Maćka.

*    *    *    *    *    *    *
I jak? 
Podoba się?
Udzielajcie się, proszę!
Jak widzicie dalszą historię Alicji? piszcie w komentarzach.
Czytasz-motywujesz!
Komentujesz-podwójnie motywujesz!

3 komentarze:

  1. Na początku z całego serduszka przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszego rozdziału, ale po prostu nie miałam siły. Myślałam, że maj i jego końcówka, będzie taki na luzie, a tu bilion kartkówek i srawdzianów, a do tego poprawki ocen na wyższe... No nic wracam do rozdziału.
    Rozdział jest świetny!
    Zastanawia mnie jednak zachowanie Maćka. Też na jego miejscu bym się tak czuła. Obwinia się za nieszczęście bliskiej mu osoby, ale niech się opamięta. Powinien ją wspierać.
    Marta zmienia się na lepsze, czy do jakaś zagrywka do złej gry? Nie podoba mi się jej zachowanie, ale może to tylko są moje domysły.
    Ciekawe, jak Alicja będzie się tłumaczyć rodzicom, że nie jest już z Leją, może ją zrozumieją. To, że rodzice Krzyśka, są z jej rodzicami znajomymi, nie oznacza, że od razu oni też muszą być :)
    Czekam na kolejny i weny życzę :*
    Buziaki :)
    P.S. Gdybyś mogła to informuj mnie o kolejnych rozdziałach tutaj : http://dziekujezakazdachwile.blogspot.com/ w zakładce spam. Bo nie długo wyjeżdżam i nie będę mogła wchodzić zbytnio na facebooka, a nie chciałam zrobić sobie zaległości na twoim blogu ;)
    Dziękuję za wyrozumiałość :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, ważne, że jesteś! Dziękuję ❤❤💕
      Oczywiście, nie ma sprawy będę cię informować na twoim blogu, przy okazji go zwiedzę.

      Usuń
  2. Znakomity rozdział! Rodzice Alicji u rodziców Lei, ciekawe, ale pewnie zrozumieją to, że Ala po tym co się wydarzyło nie może być z Krzyśkiem. Biedny ten Maciek, tak się obwinia, przecież to nie jego wina...
    Alutka i Maciek chyba muszą ze sobą porozmawiać, bardzo fajnie jeśliby zostali parą tak na dobre ;) Myślę, że Marta już taka zostanie, bo jest tak przyjemnie jak wspólnie z kuzynką spędza mile czas itp. Czekam na kolejny rozdział, ciekawe co Maciek napisał hm... Powodzenia! :*
    Kasia

    OdpowiedzUsuń