Rozdział XVIII Zaskoczyła mnie.
Nie zwracałam już na niego uwagi, jak chce to przyjdzie nie będę
się już prosić, może i namieszałam, ale chciałam się pogodzić. Poszłam się
pakować na trening już 16.30 ,miałam tylko pół godziny, musiałam się śpieszyć.
Spakowałam rzeczy na trening, wsiadłam na rower i pędziłam ile sił w nogach na
trening. Podczas jazdy złość minęła, po treningu będzie jeszcze lepiej. Praca
wysiłkowa zabija wszystkie złości. Wchodząc do szatni tak jak zawsze zostałam
miło przywitana.
-O już jest księżniczka! –krzyknął Kotuś.
-Daj spokój nie mam ochoty teraz gadać. –odpowiedziałam jemu.
-Po meczu będziesz żywsza! –zaśmiał się Piotrek (zastępca
Kapitana)
-Dobrze gadasz! Oby.. –dodałam.
Poszłam się przebrać szybko, aby punktualnie wstawić się gotowa u
trenera. Wychodząc z pomieszczenia usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Dzwonił
Maciek, pewnie chodziło o imprezę.
-No to wszystko załatwione! –powiedział na początek. Zawsze mnie
powita jakimiś słowami z zaskoczenia! Momentami to się boje co nowego wymyśli,
aż mi serce się zatrzyma!
-No to dobrze, po treningu lecę po Martę i o 20 zaczynamy!
-No to okej, dziękuję jeszcze raz. Ja tak przyjechałbym o 19,30
pomogę wszystko uszykować.
-Nie ma sprawy. Jak mnie nie będzie w domu to ktoś na pewno ciebie
wpuści. –dodałam.
-Dobra. No to do zobaczenia. –po tych słowach się rozłączyłam,
najwyższy czas na trening.
Niecałe 2 godziny później.
Trening wyjątkowo był krótki, ponieważ Marcinkowi się gdzieś
śpieszyło. No nie ukrywam, mi też i to bardzo! Jak głupia wybiegłam z stadionu prosto
do szatni.
Po przebraniu się biegłam po rower, tam co zastałam zaskoczyło
mnie! Przy moim rowerze stał Krzysiek, czyżby zmądrzał??
-Nie no, nie wierzę… –stanęłam 4 metry od niego z niedowierzeniem.
-Wiem postąpiłem szczeniacko, nie miałem tego na myśli… Mam
gorszy, ale to już moja sprawa. Muszę kontrolować nad sobą. Przepraszam. –powiedział
do mnie z lekkim żalem.
-No wybaczam. –uśmiechnęłam się słodko do niego. –Choć tu do mnie.
–Pozwoliłam mu się przytulić do mnie.
-Za niecałe 20 minut Marta podobno przyjeżdża. –zaśmiał się. –Zróbmy
tak. Pojedziemy razem na dworzec, tam ciebie zostawię a ja pojadę do domu
przygotować wszystko na imprezę i widzimy się w domu.
-Dziękuję. –pocałowałam go. Cieszę się, że Krzysiek się ze mną pogodził
i chce mi pomóc.
Wsiedliśmy na jeden rower i pędziliśmy na dworzec przez centrum
Zakopanego. Podróż minęła nam szybko, a jak niewygodnie! Myślałam, ze ten bagażnik
jest wygodniejszy! Myliłam się… Teraz pozostaje mi ból pośladków… Pożegnałam
się z Krzyśkiem, po czym pobiegłam na peron. Na moje szczęście pociąg dopiero
nadjeżdżał. Marta, Martą zawsze zagubiona. Pięć minut mnie szukała, czyżby już
nie poznawała swojej „Kochanej Kuzyneczki” ?
-No tu jesteś! –krzyknęłam do niej stojąc za nią, aż podskoczyła
ze strachu.
-Matko nie strasz ludzi! –powiedziała przerażona. –Normalnie
ciebie nie poznałam. –no i wyszło na moje, tak dawno się nie widziałyśmy, że
już nie pamięta jak ja wyglądam.
-No widzisz. –zaśmiałam się z niej.
-Nie no na serio, zmieniłaś się kobieto! –dodała.
-Dobra. No to Zamawiam taksówkę i jedziemy do domu, czeka cię
ciekawy wieczór.
-Już wiem co ty kombinujesz… -jak ona mnie zna (śmiech)
-Oj… nie przesadzaj.
Jadąc taksówką razem z moją kuzynką zdziwiłam się sama… Chyba ona
się zmieniła, lub to tylko Dobra mina do złej gry. Ją stać na wszystko.
Ostatnio w moim życiu dzieją się same cuda, a może ona naprawdę mnie polubiła??
Nie wiem, nie mogę wyciągać wniosków. Trzeba przeczekać ten weekend, zobaczymy
skutki później.
-Ale wasz dom się zmienił… -mówiła rozglądając się po otoczeniu naszego
domu.
-Na zewnątrz i wewnątrz. –dodałam.
-No to jak idziemy? Chcę zobaczyć resztę. –Marta cieszyła się jak
małe dziecko, było w niej widać starą, małą, miłą, pomocną Martę, taką jaką
lubiłam. Po tym programie się strasznie zmieniła, no cóż popularność ją
zmieniła, wydaje jej się, że jest lepsza ode mnie. Wchodząc do domu
przeszkodziła mi jedna rzecz, Sędzicka stanęła na środku korytarzu i nie szła
dalej, tylko podziwiała.
-Matko do ciebie! Jak ja tutaj dawno nie byłam. –uśmiechnęła się
do mnie. –Wiesz co mi się kojarzy z tym miejscem, tu gdzie akurat stoję,
pamiętasz? Jak byłyśmy małe razem z Piotrkiem bawiłyśmy się galaretką,
biegaliśmy po całym domu. Nie pamiętam dokładnie jak to zrobiłam, ale moja
porcja truskawkowej słodyczy wylądowała na suficie. Śladu już nie ma. –zaśmiała
się. Kiedy to opowiadała coś czułam, że będzie dobrze w ten weekend. A ja już
się tak bałam.
-Już powspominałyśmy to możemy iść dalej. –uśmiechnęłam się do
niej miło.
-No witam Panie! –z kuchni wyskoczył Misiek, zaskoczył moją
kuzynkę.
-Nie przedstawisz nas? –wtrąciła się.
-Już, już. Marta to jest Krzysiek, mój chłopak. No i Krzysiek to
jest ta Marta. –zaśmiałam się razem z nim.
Po przywitaniu poszłam ją zaprowadzić do jej pokoju po czym
zeszłam pomóc w przygotowaniach Krzyśkowi.
* * * * *
Może i krótki, ale miało tak być.
Marta coś się zmieniła na lepsze, ale to źle wróży dla głównej bohaterki.
Jak widzicie blog się trochę zmienił, to ułatwi wam poruszanie się po nim. Jeszcze coś popoprawiam, ale to muszę pomyśleć nad tym.
Czytasz - Motywujesz.
Świetny rozdział! Jak dobrze, że Alicja i Krzysiek się pogodzili :) Zadziwiło mnie zachowanie Marty, ale ona pewnie coś knuje, jestem baardzo ciekawa. Czekam na kolejny rozdział. Powodzenia! :D
OdpowiedzUsuńKasia
No tego się dowiecie w środę. Dziękuję bardzo, ja również :)
UsuńPrzeczytać, przeczytałam, aby skomentować wcześniejszy rozdział to jak zwykle musiałam zapomnieć, więc z całego serduszka cię przepraszam.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Dobrze, że Krzysiek się opamiętał. Niech nie zachowuje się, jak szczeniak, tylko jak na chłopaka przystało.
Nie wiem, ale coś czuję, że ta kuzyneczka Marta, będzie chciała zbliżyć się do Krzyśka. Łapska precz od niego, on jest zajęty.
Czekam na kolejny weny życzę :)
Pozdrawiam!
Nic nie szkodzi.. Najważniejsze, że rozdział zaliczony, przeczytany. Dziękuję bardzo :)
UsuńŚwietny blog, świetny rozdział. Czekam na więcej 😀.
OdpowiedzUsuń