Rozdział XXVII To jest Miłość!
Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej kiedy wykonałam ten ruch
usłyszałam tylko ciche „przepraszam”. Nie było ono takie zwykłe, było w nim
słychać dużo szczerości i przemyślenia.
-Ta wiadomość nie powinna mieć miejsca, lecz dopiero teraz to
sobie uświadomiłem. –odsunął się ode mnie. –Ja sam bałem się co sobie inni o
mnie pomyślą, postąpiłem szczeniacko. Jeszcze się nie odzywałem przez te 7
miesięcy. –zaczął się nad sobą użalać. Siedział na łóżku obok mnie, głowę miał
pomiędzy nogami a dłonie założone na niej. Siedział tak milcząc. Po chwili
dodał ponownie: -przepraszam. –spojrzał się na mnie chwilowo, ale szybko
schował ten wzrok i wrócił do poprzedniej pozycji.
Nie wiedziałam co mam zrobić po prostu go mocno przytuliłam.
Chciałabym, aby te wszystkie smutki odeszły i był w końcu szczęśliwy. Kiedy
tylko wykonałam ten ruch poczułam euforię w sobie. Od razu zrobiło mi się
lepiej. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że przytulam się do właściwej osoby.
To z nim powinnam być od samego początku, z nikim innym.
-Nie martw się… i tak cię kocham. –szepnęłam mu do ucha. Po moich
słowach, aż podniósł głowę i z niedowierzeniem spojrzał się na mnie.
Przez chwilę tak tkwił, lecz po chwili zareagował pozytywnie.
Czekałam na to długo! Aż w końcu mogłam poczuć to ponownie, nasze wargi
połączyły się i zaczęliśmy namiętnie się całować, mogło to trwać wiecznie. Czułam
się jak nigdy, gdy tylko się zbliżył znów mogłam poczuć ten jego zapach i
ciepło ciała.
-Też cię kocham. –po chwili on też dodał a ja mu wpadłam jak głupia
w ramiona.
Cieszyłam się z tego wszystkiego tak jak dziecko w fabryce
czekolady. Strasznie mi go brakowało, nie miałam do kogo przyjść się wyżalić,
przytulić. Krzysiek to nie to, kiedy z nim byłam to czułam się obco, ale
starałam się nie zwracać uwagi na to. Nie jest on idealny. Nie wiem dlaczego,
ale Maćka skreślałam już na początku a to właśnie z nim mogę być naprawdę
szczęśliwa.
Siedzieliśmy jeszcze dobrą godzinę rozmawiając wspólnie. Było
miło, dzięki niemu wróciłam do życia. Znów byłam szczęśliwa i miałam chęć żyć
dalej mimo przeszkód które spotykamy na swej drodze. Do szczęścia już nic mi
więcej nie potrzeba.
-Ja będę się zbierać prawie 20 a ja mam gości w domu, ty też. Wypadałoby
się tam jeszcze im pojawić. –powiedział po chwili milczenia. Miał rację od tego
są święta, dla rodziny.
-No masz rację. –chwyciłam go po słowach i razem zeszliśmy na dół.
-No to do zobaczenia kochana. –pocałował mnie na pożegnanie.
-No papaśki.
Po pożegnaniu się z Miśkiem poszłam do tych gości. Miałam taką
chęć jak nigdy, żeby opowiedzieć, pochwalić się wszystkim Marcie.
* * *
* * *
Dwa dni później, rano.
Czułam się jak nowo narodzona, spokój w domu, czego chcieć więcej?
Pierwsze co zrobiłam to chwyciłam za telefon. 11.20 to nie tak
źle. Nagle poczułam wibracje, SMS. Od razu przeszłam do czytanie, tak jak
myślałam, od Maćka. „Dzień Dobry Księżniczko, nie wiem czy masz coś dzisiaj do
robienia, ale ja umrę z nudów. Może gdzieś wyskoczymy? Czekam na odpowiedź.” -
Dobrze pomyślał, że napisał a nie dzwonił. Jeszcze by mnie obudził… Bez wahania
mu odpisałam, ja też bym się nudziła, sama w domu nic lepszego do roboty. Po
świętach no to już wrócili do pracy. Po chwili otrzymałam odpowiedź, no to się
wkopałam. (śmiech) Mam tylko 4 godziny. No nic muszę dać radę, najwyżej
poczeka. Bo przecież jak kocha to poczeka. Czasu nie jest za dużo. Na początek
poszłam do łazienki pod prysznic się odświeżyć. To miło pomogło, mogłam się od
stresować. Na pewno teraz zdążę, po zejściu na dół rzuciłam się na lodówkę,
ponieważ burczało mi w brzuchu. Uszykowałam sobie smakowite kanapeczki i
poszłam je zajadać przed telewizor. Trochę tam siedziałam, aż za długo. Na
zegarze pojawiła się 14.40. No to nie fajnie… tylko 50 minut. Trzeba jakąś
kieckę poszukać w szafie, boje się co on tam wymyślił…
* * * * * *
Być, jest...
Ale weny brak, gdzie ona?!
Uciekła..
Może dlatego, że myślami na biwaku jestem (śmiech). No i przepraszam was kochane, że taki krótki... Brak pomysłów... A co dopiero dociągnąć do 30 :P
Damy radę.
Chciałabym was poinformować, że można jeszcze głosować w ankiecie.
Chciałbym się też pochwalić, że utworzyłam Pod-stronkę, na którą zapraszam. Żeby na nią wejść wystarczy tylko nakliknąć na pasku sterowania: "podstronka". Czy jak to tam zapisałam...
No to zapraszam i liczę na komentarze z waszej strony.
czytasz - motywujesz
Znakomity rozdział! Ach jak przyjemnie :D. Dobrze, że tak się ułożyło, Alicja i Maciek to idealna para! Wspierają siebie nawzajem, gdyby ich drogi się nie złączyły, pewnie ich życie nie wyglądałoby tak jak teraz. Ciekawe co ten Maciek wymyślił...już nie mogę się doczekać. Życzę weny! Dasz radę! Bo jak nie ty to kto :D Miłego biwakowania ;) :*
OdpowiedzUsuńKasia
Dziękuję bardzo. Tak szczerze to ja sama nie wiem co Maciek wymyślił :P Jeszcze pomyślę.
Usuńoj stanowczo za krótko,ale przeżyję :D
OdpowiedzUsuńOj wiem, przepraszam, ale weny brak..
UsuńRozdział, jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńAle na początku. Jak to, zostało tylko 4 rozdziały?
Nie, ja nie pozwalam, nie wyrażam zgody! Przywiązałam się do tego opowiadania, a ty chcesz je kończyć?! No nic jakoś przeżyję, ale chyba napiszesz później jeszcze jakieś opowiadania prawda?
A wracając do rozdziału
Nawet nie wiesz, jak mnie w tym momencie uszczęśliwiłaś. W końcu Alicja i Maciej wyznali sobie uczucia. Czekałam na to od początku i się doczekałam.
Dobrze, że jest przy nim szczęśliwa. Ciekawi mnie, co też ten Maciej wymyślił :)
Czekam na kolejny i weny życzę :)
Pozdrawiam!
No oczywiście! Kolejne opowiadanie już zaczęte. Jeszcze trochę czasu i podzielę się z wami bohaterami.
Usuń