Epilog
Po 5 minutach do Sali weszły dwie osoby, Maciek i jakaś druga
osoba. Nie znałam jej, ale mogłam się domyślić, że to właśnie był doktor.
-Dzień dobry, nazywam się Piotr Jakubiński, jestem pani doktorem
prowadzącym. I jak się pani czuje? –zapytał lekarz zakreślając coś na karcie, a
Maniek w tym momencie wyszedł z sali.
-Normalnie jak nowo narodzona. –odpowiedziałam mu żywo.
-To bardzo się cieszę, ale będzie pani musiała jeszcze zostać
kilka dni u nas w szpitalu na kontroli. –powiedział podając mi kartę z
wynikami. Po czym dodał: -Wyniki są dobre, ale to pani nie usprawiedliwia.
–zaśmiał się.
-Wiem, wiem. –odpowiedziałam mu z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Dobrze, że się zrozumieliśmy. Zostawiam już panią z Maćkiem, za
30 minut przyjdzie ktoś po panią i na badania.
-Dobrze, do zobaczenia. –po moich słowach doktor opuścił a salę, a
do środka wszedł Maniek.
-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę! –powiedział po czym od razu,
bez wahania mnie przytulił.
-Ja też.
-Za 4 dni widzimy się w domu. –powiedział z swoim uśmieszkiem,
czyli to oznacza, że coś kombinuje.
-No w końcu! A tak w ogóle to mam mnóstwo pytań do ciebie. No i
oczywiście liczę na wyczerpującą odpowiedź.
-No pytaj śmiało.
-Tak szczerze to co się ze mną stało? Jakim cudem ja się tutaj
znalazłam? –zapytałam mojego towarzysza, który siedział przy moim łóżku.
Przyjął taką pozę jakby chciał już odpowiadać. -Nic nie pamiętam… -po chwili
dodałam po czym głowę schyliłam w dół.
-Znalazłem ciebie leżącą na ziemi, byłaś posiniaczona i w dodatku
zmarznięta. Widok nie na moje nerwy i uczucia do ciebie. Szybko zadzwoniłem po
pogotowie, nie mogłem cię stracić. Cały czas przy tobie byłem. Przez 3 miesiące
leżałaś w tej cholernej śpiączce, już myślałem, że cię stracę. Jeszcze te słowa
doktora, że jest zmuszony do odłączenia kroplówki, one mnie dobiły. Nie dawałem
sobie z tym rady, z tą myślą, że w każdej chwili mogę cię stracić. Kiedy
leżałaś tutaj w sali i spoglądałem na ciebie cały czas przed oczami miałem tą
sytuację. Kiedy tylko cię zauważyłem rozpłakałem się momentalnie, krwawiąca
brew, do tego jeszcze siniaki. Kto cię skrzywdził?! Co ty w ogóle szukałaś na
tym zimnie? Mogłaś chociaż wziąć sweter,
albo moją marynarkę, była na krześle. –po zakończonym monologu jego autorstwa
zachciało mi się płakać. Wstrząsnęły mnie te słowa o tej sytuacji w jakiej mnie
zastał. Najgorsze to, że kompletnie nic nie pamiętam, film mi się urwał.
-Co ja tam robiłam? Szukałam cię! Zniknąłeś gdzieś… wyszłam cię
poszukać na dwór, bałam się o ciebie, bałam się, że on cię skrzywdził. Wyszłam
na zewnątrz, zapytałam się jakiś typów czy cię widzieli. Wyśmiali mnie, nie
chciałam tam dłużej już stać więc zaczęłam biec. Więcej nie pamiętam… -znów
schowałam głowę, coraz bardziej zbierało mi się na łzy, aż w końcu wybuchłam
płaczem.
-Po co szłaś?? Może i mnie zaatakował, ale dałem sobie radę. To
była sprawa między nami. –kiedy zauważył, że płaczę przytulił mnie mocno.
–Musieliśmy coś załatwić. –szepnął mi do ucha.
* * *
* * *
Rozmawialiśmy jeszcze razem jakiś czas, aż do akcji wkroczyła
siostra. Wyglądała na całkiem miłą, jeśli dobrze się jej przyjrzało można było
nawet stwierdzić jej wiek. Nie była za dużo starsza ode mnie, taka młoda,
świeżo po studiach.
-No to jak Alicja, idziemy na badania. –przyprowadziła wózek pod
moje łóżko po czym stanęła obok niego.
-Możemy. –uśmiechnęłam się miło do niej.
-No to wsiadaj. –wzrokiem wskazała na ten oto stojący obok powóz
(śmiech).
-Do zobaczenia kochanie. –pocałowałam go na pożegnanie.
-Jutro do ciebie przyjdę. Pa kwiatuszku.
Razem z pielęgniarką opuściłam salę.
Jechałam przez długi, ciemny i cichy korytarz. Nagle rozpoczęła
rozmowę.
-Tak w ogóle to Anka jestem, mów mi po imieniu. –zaczęła moja
towarzyszka.
-No miło mi. –odpowiedziałam jej.
-Ty to masz szczęście, na lepszego chłopaka to chyba już trafić
nie mogłaś. –zaczęła kontynuować rozmowę, lecz nie zrozumiałam do czego chciała
nawiązać.
-Dziękuję. –powiedziałam, chociaż coś. Zauważyłam, że jest
rozgadana więc nie musiałam prosić o rozwinięcie wypowiedzi. Sama od razu za to
się wzięła.
-Kiedy leżałaś w tej śpiączce cały czas był obok ciebie, nie
opuszczał cię o krok. Nawet któregoś dnia przyszedł do niego wściekły trener.
Czepiał się go, że nie chodzi na treningi i nie bierze udziału w konkursach.
Maciej go zignorował, cały czas był przy tobie. A w gazecie to nawet pojawiła
się plotka, że on leży w szpitalu. Do czego ci ludzie są jeszcze zdolni?!
–zakończyła. Od takich osób to w kilka sekund można dowiedzieć się wszystkiego.
(śmiech)
-Taki już on jest. Uparty, opiekuńczy no i kochany. –dodałam.
-No jesteście! –krzyczał z końca korytarza doktor Piotr. Kiedy
dojechałyśmy do niego zaczął kontynuować. –Mam nadzieję, że ta Anka ciebie nie
zagadała, różnie z nią bywa. –zaczął się śmiać.
-No nie zagadała, na śmierć. –po moich słowach już wszyscy się
śmiali.
-No to idziemy na badania. –po tych słowach chwycił mój wózek i
wprowadził do sali.
Oślepiła mnie jej białość. Wszystko jasne, aż raziło oczy.
* * *
* * *
3 dni później, popołudnie. Sala w, której leżę.
Maciek codziennie mnie odwiedza, przynosi mi kwiaty i w ogóle.
Opiekuje się mną. No nie ukrywam rodzice też mnie odwiedzają, nie można
narzekać, czasem nawet wyrywają się z pracy by przyjść i zapytać mnie się
chociaż „jak się czujesz”. Najczęściej to przebywa tu Misiek, wiadomo. Na
drugim miejscu chyba Kuba i Aneta, a jak przyjdą to od razu śmiech. A właśnie,
między Kubą a Maćkiem dobrze. Musiałam wkroczyć do akcji wraz z Anetą. A o co
poszło? O głupotę, jak dla mnie i dla niej. Wtedy kiedy Maniek przyjechał do
mnie w święta okazało się, że przed przyjazdem Kuba chamsko się odezwał, obrażając
mnie przy tym. No i oto poszło.
Rano dostałam SMS od Aśki, że przyjeżdża na weekend do Zakopca.
Cieszyłam się jak głupia, ostatnio ją widziałam w tamten wieczór. Podobno też
przychodziła do mnie, ale skąd miałam to wiedzieć?
Kiedy przeglądałam Internet natknęłam się na ciekawy materiał:
„Maciej Kot, kochanka w szpitalu”. Kiedy tylko zauważyłam ten tytuł zaczęłam
się śmiać. Coś mnie namówiło, żeby go przeczytać. Pierwsze co się wyświetliło
to zdjęcia, Kotek wchodził do szpitala, kolejne to ja razem z nim w ogrodzie
szpitalnym. Skąd oni biorą te zdjęcia???? Paparazzi… Chciałam zacząć czytać
materiał no, ale jak zawsze musiało się coś stać. Przerwał mi wchodzący do Sali
lekarz.
-No to dzisiaj widzimy się po raz ostatni. –powiedział Jakubiński.
-Ale jak to? Jeszcze kontrole… co nie? –powiedziałam z takim
zagubieniem. Kompletnie nie wiedziałam co miał na myśli.
-Kontrole będą, ale nie u mnie. –dodał.
-No, ale jak? –zrobiłam wielkie oczy. A doktor, aż się uśmiechnął.
-Zostałem przeniesiony do innego szpitala.
-Przykro mi…
-Mi też. No, ale takie życie. Jeśli będziesz mieć jakiś problem to
szukaj mnie we Wiśle. Masz Maćka, to dobry chłopak. On ci pomoże nie będziesz
sama. –uśmiechnął się po raz kolejny do mnie podczas tej rozmowy.
-We Wiśle?? –ucieszyłam się i to bardzo. –Będzie mi doktora
brakować no, ale Wisła to moje miasto. –dodałam.
-No to jesteśmy umówieni. –odwiesił na moje łóżko kartę pacjenta
po czym rzekł. –No to może pani się zacząć pakować, ma pani wypis.
-Naprawdę? –zapytałam z niedowierzeniem.
-Tak, może pani odpocząć w końcu od szpitala. –zaczął się śmiać.
–Tylko proszę pamiętać o co tygodniowych kontrolach. –dodał po czym odszedł od
łóżka i szedł w kierunku wyjścia.
-No to do zobaczenia. –rzekłam unosząc rękę, aby mu pomachać.
-Mam nadzieję, że niebawem się zobaczymy. –rzekł opuszczając salę.
Naprawdę będzie mi brakować doktora Piotra. Starszy, taki miły
lekarz. Zawsze pomoże, nic nie ukrywa. Szczery, każdy powinien być taki.
No co tu rozpaczać?
Wstałam z łóżka, sięgnęłam torbę i zaczęłam pakować moje rzeczy.
Nie zajęło mi to dużo czasu. Poszłam jeszcze do łazienki się przebrać, po co
wracać do domu w piżamie?? (śmiech) Przebrana i odświeżona wróciłam do sali.
Usiadłam na łóżko gdy po chwili poczułam ciepłe objęcie w pasie. Był to Maniek,
tylko on zawsze jest taki ciepły.
-No cześć kochanie. –pocałowałam go na przywitanie.
-No cześć. No to jak? Opuszczamy to miejsce? –dodał.
-No oczywiście. –odpowiedziałam po czym chwyciłam torbę i
kierowałam się do wyjścia, lecz po chwili usłyszałam słowa dobiegające zza
mnie.
-Daj mi tą torbę, rozmawiałem jeszcze z twoim, byłym lekarzem.
Niestety, przykro mi. No, ale będzie we Wiśle, chyba dobrze. Nie możesz się
przemęczać! Odpoczywać! Słyszysz? Stop z treningami na miesiąc, słyszysz?
-No słyszę. –oddałam mu torbę i pocałowałam go w policzek z
uśmieszkiem na twarzy.
* * *
* * *
15 minut później, mój dom.
Niczego nie świadoma przekroczyłam próg mojego domu. No w końcu!
Wchodząc do salonu zastałam ciszę i ciemność, włączyłam światło. Przez to
leżenie na sali teraz zastając ciemność mnie to dołuje. Gdy w pomieszczeniu rozeszło
się światło usłyszałam głośnie „Witamy w domu”. Wszyscy powyskakiwali zza ścian
i mebli, byli szczęśliwi. Zauważyłam kolorowe balony, serpentyny, no i wielki
napis: „Welcome Home”. Bardzo się ucieszyłam na ten widok, przyszli znajomi,
nawet byli rodzice, no i Aśka. Przyjechała do mnie! Następnie wszyscy zaczęli
śpiewać „sto lat”, a Kotek mnie objął. Po chwili do salonu weszła mama z tortem
z wulkanikami. Chwila nie dopisania. Niby nie lubię niespodzianek, ale to było
bardzo miłe. Kiedy skończyli śpiewać zaczęli bić brawa, a ja, aż się
zaczerwieniłam. (śmiech) Maniek mnie puścił, stanął przede mną.
-Pamiętasz jak się poznaliśmy. Wtedy nie mogłem oderwać od Ciebie
wzroku. Cały czas patrzyłem i patrzyłem i nie mogłem nasycić się twoim
widokiem. Miesiące mijają, a ja chcę więcej i więcej. Nie mogłem zrozumieć
dlaczego tak się dzieje, ale teraz już wiem: jestem w tobie zakochany. Jestem
zakochany i jednocześnie przerażony, ze Ciebie stracę. Dlatego nie chcę
ryzykować ani chwili dłużej. –klęknął i wyciągnął srebrny, błyszczący
pierścionek. -Czy zostaniesz moją żoną?
-Tak! –odpowiedziałam bez żadnego wahania. Chciałam z nim być do
końca mojego życia! W tych słowach, które powiedział było zawarte wszystko.
Czysta prawda. Po moich słowach mama, aż podskoczyła z radości. Mam nadzieję,
że go lubi. Wszyscy ponownie zaczęli bić brawa i cieszyli się jak głupi. A my zaczęliśmy
się namiętnie całować.
* * * * * *
Na początku chciałabym wam wszystkim podziękować. Za tą motywację, dzięki wam miałam chęć do pisania, że w ogóle miałam dla kogo je pisać. Dziękuję wam za te Opowiadanie :*
Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie w następnym.
Link: http://opowiadaniealutka.blogspot.com/
Startujemy z nowym w poniedziałek!!
Nie wiem co jeszcze. (śmiech)
No jednym słowem dziękuję ♥
Teraz żegnamy "Narkomankę" A powitamy
"Keep smiling, remembering all the good times."
Ps: zaraz na moim Instagramie pojawi się kolarz ze wspomnieniami.
Buziaczki Kochane :*